Kłótnia w małżeństwie. Bywa… Ona spakowana, bo podjęła decyzję o odejściu. On – spanikowany – pyta żonę: „Kochanie, dlaczego…?”. Nawet nie wie, że popełnił błąd. Ona, w odpowiedzi na wątpliwe pytanie, recytuje całą serię powodów, dla których podjęła taką, a nie inną decyzję. Już jej nie zmieni.
Wyobraź sobie inny wariant tej samej kłótni, tego samego małżeństwa. Ona spakowana stoi w drzwiach z walizką, on pyta: „Kochanie, co się musi stać, żebyś została?”. W odpowiedzi dostaje informację, która może prowadzić do negocjacji. W wariancie pierwszym nie ma o tym mowy. Możliwy (i bardzo prawdopodobny) scenariusz wariantu pierwszego, to przypomnienie sobie przez nią wszystkich powodów, które doprowadziły ją do tego kroku. Nie ma mowy o porozumieniu, nie mam mowy o negocjacjach. Jest głuchy trzask drzwi.
To jak to jest z pytaniem „dlaczego…?”. Kiedy warto je zadawać, a kiedy nie?
Pytanie „dlaczego…?” ma skierowany wektor do przeszłości. Oznacza to, że żeby odpowiedzieć na tak sformułowane pytanie, trzeba się cofnąć do przeszłości i przypomnieć sobie pewne motywy naszych działań. W życiu zadanie takiego pytania jest ważne, ale tylko w określonych warunkach: kiedy chcemy poznać motywy z przeszłości; kiedy chcemy zrozumieć, czym kierował się rozmówca, podejmując takie, a nie inne decyzje w swoim życiu.
W procesie rekrutacji, aby poznać prawdziwe powody zachowania się kandydata w określonych sytuacjach, warto zadawać pytania, których wektor skierowany jest do przeszłości.
Pytanie Dlaczego? lub „Co jest powodem…?” zaspokaja ciekawość pytającego oraz pozwala poznać motywy, jakie przyświecały kandydatowi w chwili podjęcia decyzji, a które doprowadziły go do stanu obecnego, do teraźniejszości. Pytania z wektorem w przeszłość są bardzo cenne w procesie rekrutacji, ponieważ kandydat odpowiadając na nie sięga w pamięci do swoich prawdziwych doświadczeń. A na tym zależy przecież rekruterowi. Nie polecam natomiast stosowania tego pytania podczas wyżej opisanej kłótni z żoną. Oooo nieee!
Jeżeli chcemy skłonić rozmówcę do poszukiwania rozwiązań, warto zadać pytanie z wektorem skierowanym do przyszłości („Co się musi stać, żebyś…?„).
Odpowiedź na tego rodzaju pytanie, wywoła w mózgu automatyczne szukanie możliwych rozwiązań. Zapewne padnie tu długa lista warunków postawionych przez żonę, ale daje to jednocześnie mężowi pole do ich negocjowania. W przypadku zadania pytania „Dlaczego…?”, takich możliwości mąż niestety nie ma. Odpowiedź żony na pytanie „Dlaczego…?” może wiązać się z szeregiem powodów, dla których żona podjęła taką, a nie inną decyzję (bo nie wynosisz śmieci, bo chrapiesz, bo nie kupujesz kwiatów etc). W tym przypadku ewentualna reakcja męża może polegać na pogodzeniu się z zarzutami żony lub na podważeniu ich (wynoszę śmieci, nie chrapię i kupuję ci przecież kwiaty!). A tym samym zaogni już i tak wystarczająco rozgrzaną sytuację. I awantura na odchodne gotowa.
Zarówno pytania z wektorem w przyszłość, jak i z wektorem skierowanym w przeszłość są nam potrzebne i oba sposoby warto wykorzystywać. Jednak w zależności od celu, jaki chcemy uzyskać, należy je świadomie stosować.
Pytanie Dlaczego…? lub „Co jest powodem…?”, czyli z wektorem skierowanym w przeszłość, stosujemy w sytuacji, kiedy chcemy poznać powody podjęcia takich, a nie innych decyzji. Czyli w procesie rekrutacji to pytanie idealnie spełnia swoją funkcję.
Natomiast jeśli chcesz skierować rozmowę na przyszłość i na możliwe rozwiązania, wówczas pomocne będzie pytanie „Co się musi stać, żeby…?, czyli pytanie z wektorem w przyszłość.
A Ty? Czy masz jakieś doświadczenia w tym temacie?