Od zawsze ciekawiły mnie dwie skrajności, znajdujące się po obu skalach wartości. Takie kontrasty, które mimo wszystko mają ze sobą wiele wspólnego. Gdy chcąc szukać inspiracji, sięgasz po książkowe klasyki poezji lub obmyślając strategię rozwoju e-commerce’u, organizujesz warsztat w średniowiecznym zamczysku. Wtedy można sięgnąć głębiej, wrócić do fundamentów pytania „po co?” i odkryć na nowo coś, co niby oczywiste było, a jednak skrzętnie ukryte. Takie powroty rodzą pomysły na miarę zmiany świata na lepsze, bo dają coś, czego nie można uzyskać w innych, bardziej bezpiecznych klimatach – dają perspektywę.
I tak wracam do podstaw w sytuacji, która zewsząd mnie otacza, gdzie kontakty z ludźmi zwolniły obroty, a jednak ich jakość i głębia wzrosła. Po prostu słońce wschodzi i zachodzi, a ja zdaję sobie sprawę, że bez niektórych radzę sobie doskonale, wciąż żyję i daję radę, a bez innych serce mi pęka, gdy tęsknota wżera się w mój układ nerwowy. Ten czas, czas kwarantanny i rozłamu, chcę przeznaczyć na powrót do tego, co we mnie uniwersalne i ponadczasowe. Chcę zadać sobie pytania po co jestem i czym jestem, czy moje życie ma być rewolucją czy ewolucją i jak wypełnić to życie treścią.
Dlatego codziennie wieczorem otwieram karty z myślami filozofów, poetów i szaleńców. W nich szukam algorytmu, który łączy to, co dziś szybkie, płytkie i nijakie z tym, co wolne, nieme i milczące. I jakie płyną dla mnie wnioski? Takie, że z pewnością „mieć” mojego życia nie jest jego celem. Nie powiem, żebym zupełnie wyzbyła się tego skądinąd kuszącego pożądania, jednak nie jest to sensem mojego życia. Chociaż niedawno nic na to jakby nie wskazywało.
To z kolei wpłynęło na moje pojęcie o pracy, bo okazało się, że po prostu nic nie muszę. Chociaż mam ambicje, możliwości i doświadczenie, to po prostu nie jest to celem mojego życia. Nauczyłam się wykorzystywać dany czas świadomie i zachwycam się czymś, co przez innych jest ignorowane.
Mimo wszystko myślę, że ten moment w naszej dziejowej historii świata ma mnie nauczyć cieszenia się z tego, co mam w zasięgu ręki. Mam zobaczyć pracę, rozrywkę, seks nie jako odrębną dziedzinę, cel sam w sobie czy jako wszechświat równoległy, a jako narzędzie do osiągnięcia celu.
Podoba mi się takie proste życie.