Wydawało mi się, że dziś plan jest jasny i raczej nie ma zbyt wielkich szans (ryzyk?) na jego modyfikację. A jednak… Nie ma co planować. W rezultacie sytuacja wygląda tak, że owszem, są rzeczy zrobione, ale w połowie. Co gorsze, w odstawkę poszły rzeczy, które miały służyć mnie i mojej pracy, a zrealizowane zostały te dla innych. Moje sprawy po raz kolejny zostały przeniesione na jutro. Albo pojutrze.
Właściwie to nie mam dziś weny na pisanie. Seria spraw do załatwienia nie daje mi spokoju, więc napiszę tylko, że jestem wytrwała w postanowieniach: nie czytam, nie zerkam na fb, LinkedIn, w TV, bo nie mam na to czasu. Na razie muszę jednak coś zjeść, bo warto.