Wiem, wiem... To słowo jest zdecydowanie nadużywane i zdecydowanie przereklamowane. Ale nie będę go więcej powtarzać, tylko dam Ci narzędzie, żebyś sam zobaczył, ile proaktywności jest w Tobie. Ok?
Zastanów się, jakim myślom poświęcasz najwięcej swojego cennego czasu i energii. Czy są to myśli (i słowa), które brzmią mniej więcej tak?
– Nic nie mogę zrobić.
– To mnie doprowadza do furii.
– Nigdy się na to nie zgodzą.
– Muszę to zrobić.
– Nie mogę tak powiedzieć.
– Zrobiłbym to, gdyby…
…bo jeśli tak, to warto, abyś przeczytał ten artykuł.
Każdy z nas ma szerokie pole zainteresowań – zdrowie, dzieci, zakupy, problemy w pracy, sprawy wagi państwowej, wojna atomowa. Te wszystkie sprawy leżą w naszym kręgu zainteresowń. Wśród nich wszystkich łatwo można dostrzec, że na część z nich mamy wpływ, a na pozostałą część niestety nie. To, co leży w zakresie naszego wpływu, znajduje się – zgodnie z rysunkiem poniżej – w kręgu wpływu. Wieloma rzeczami również się nie interesujemy, bo – wiadomo – nasza pojemność umysłowa ma swoje granice. Graficznie wygląda to mniej więcej tak:
Ludzie proaktywni koncentrują swoje wysiłki na kręgu wpływu. Ale nie ma ich zbyt wielu. Jeśli wsłuchasz się w słowa ludzi sukcesu, to zauważysz, że w ich wypowiedziach nie doszukasz się „nie mogłem”, „musiałem”, „nie zgodzili się na to” etc. Ale wyjdź na ulicę, posłuchaj sąsiadki, pani w sklepie i będziesz zaskoczony.
A jakie to ma znaczenie?
Im bardziej koncentrujesz się na tym, co nie jest zależne od Ciebie, tym bardziej Twój krąg wpływu kurczy się. Aż z czasem okaże się, że nie masz wpływu zupełnie na nic. To teraz przypomnij sobie, czemu poświęcasz swoją energię i myśli: czy nie szefowi, który raczej jest dorosły i sam decyduje o sobie? Czy nie mężowi, który powiedział / zrobił / popatrzył / nie popatrzył…? Czy nie sprawom firmy, która – owszem, leży w Twoich granicach zainteresowań – ale systemu żadna jednostka nie zmieni? Czy nie pogodzie, bo leje?
W każdej sytuacji możesz coś zrobić. W kontaktach z szefem możesz wpyracować w sobie takie postępowanie, które nie będzie zżerać Cię od środka. Zawsze też możesz zmienić pracę. Na to masz wpływ. Zawsze możesz mówić nie o innych (co powinni), a o sobie (co mogę). Zawsze coś możesz. I niczego nie musisz.
To jak jest u mnie?
Nie jest tak, że kiedyś tak robiłam, a teraz nagle, gdy już wiem, że tak nie warto, to nie robię. Owszem, robię. Tylko może rzadziej, może w bardziej błahych sprawach. Ale to właśnie jest rozwój.
Jest to o tyle ważne, że podejście polegające na wytykaniu wszystkim wokół, tylko nie sobie (czyli koncentracja na kręgu zainteresowań), przybliża nas do roli ofiary. A to już słabo…
[Pisałam o tym tutaj: Trójkąt dramatyczny – czy naprawdę jesteś sobą?]